Kuczyński: Myślmy jak Putin

Rosyjski konwój humanitarny to kuriozum. I świetne zagranie Putina - w każdej opcji wygrywa. Dlaczego wcześniej tego ruchu nie wykonała UE albo sama Ukraina? - pyta Piotr Kuczyński, główny analityk DI Xelion.<br/><br/> Niezależnie od tego, czy konwój zostanie zatrzymany na granicy, czy wpuszczony, a następnie ostrzelany przez tajemnicze siły w ukraińskich mundurach - czy po prostu dotrze do celu, Putin wygrywa. Albo pokazując Rosję jako twardego, ale empatycznego gracza, albo zyskując pretekst do interwencji zbrojnej. Sam fakt "utajnienia" wystąpienia na Krymie - transmisji nie przeprowadzą nawet rosyjskie media - jest niepokojący. Jedak czy jest lepszy moment na rozpętanie wojny, niż weekend?<br/><br/> Kuriozalne jest przy tym wczorajsze zachowanie zachodnich rynków. Jeśli Bloomberg pisze o "uspokojeniu sytuacji na Ukrainie", pozostaje zadać pytanie, czy żyjemy w tych samych światach. Haseł z Wall Street o odprężeniu na wschodzie nie możemy traktować inaczej jak wymówki; podobnie jest z powrotem do retoryki zadowolenia ze słabych danych makro odsuwających w czasie podwyżkę stóp procentowych w USA.<br/><br/> Tymczasem w kraju - z jednej strony pasmo fatalnych danych, bo ujemna inflacja i słabsze od oczekiwań PKB, z drugiej - nadspodziewany wynik deklaracji o pozostaniu w OFE. W funduszach pozostać chce ponad 15% uprawnionych - i efekty już widać na rynku. Gdyby nie geopolityka, moglibyśmy powiedzieć, że jest dobrze - tyle że nie jest, bo tak długo jak za wschodnią granicą rośnie napięcie, trudno prognozować. Pozostaje czekać - i próbować wczuć się w rolę Putina, jakkolwiek abstrakcyjnie to nie brzmi.