Sobczak: Ograniczmy dostęp do dronów

- W zasadzie każde urządzenie, które może latać wyżej niż kilka metrów nad ziemią może stanowić zagrożenie dla ruchu lotniczego, jak również dla ludzi znajdujących się na ziemi. W Polsce obowiązują już przepisy, które regulują to, kto może zarabiać z użyciem bezzałogowca, są odpowiednie uprawnienia nadawane przez Urząd Lotnictwa Cywilnego, tylko ,że często ludzie, którzy wykorzystują tego typu urządzenia zarobkowo, albo nie mają świadomości, albo wychodzą z założenia, że przecież nic się nie stanie i nikt ich nie skontroluje. Ludzie, którzy wykorzystują bezzałogowce w tzw. dużym biznesie np. do patrolowania rurociągów czy lasów, mają świadomość i wiedzą co robią i są przeszkoleni, nie stanowią zagrożenia dla innych. Natomiast zagrożenie stanowią osoby, które kupią sobie w sklepie bezzałogowiec i starają się przy pomocy takiego urządzenia zrobić jakieś ciekawe ujęcia, niekoniecznie w celach handlowych, ale po to, by pochwalić się przed znajomymi w internecie. To oni są największym problemem. <br><br> Ludzie już zaczynają słyszeć w mediach, że są takie przepisy, które określają gdzie wolno latać, gdzie nie, ale idę o zakład, że większość z nich nawet nie sięgnie po mapę, aby ustalić gdzie się kończy ta granica wokół lotniska wewnątrz, której nie wolno im latać. Myślę, że jest to kwestia edukacji, może szkoleń i ograniczenia dostępności - komentuje Grzegorz Sobczak - Redaktor Naczelny, Skrzydlata Polska.